Dziś o nieporozumieniach.
Niedawno jeden z moich przyjaciół, powiedzmy – Piotr, mocno zdenerwowany, opowiedział mi swoją historię. Sytuację, która mocno wyprowadziła go z równowagi i wprowadziła kilka cichych dni w jego związku. Robi się ciekawie? No to posłuchajcie.

Wraz ze swoją lepsza połową, wybierał się na imprezę do znajomych. Umówieni byli na konkretną godzinę w sobotni, letni wieczór. Idealny czas, aby w gronie kilkorga przyjaciół spędzić relaksujące chwile. Droga na spotkanie pieszo wynosiła około dwudziestu minut. Pieszo, bo kto na sobotnie wyjście wybiera się swoim samochodem? Dziewczyna mojego przyjaciela rozpoczęła swoje przygotowania około półtorej godziny przed wyruszeniem. Dwadzieścia minut przed godziną zero, widząc, że jeszcze nie jest gotowa, Piotr zadał pytanie „Kochanie, ile czasu jeszcze potrzebujesz aby być gotowa do wyjścia?”. I to nie było dobre pytanie. W odpowiedzi usłyszał, że się czepia, że nie szanuje jej czasu, nie wie ile ona musi wokół siebie zrobić i …. wiele, wiele innych słów.

Brzmi znajomo?

Znacie podobne sytuacje, a może sami je przeżyliście? „Tomek, co rozbiłem nie tak?” – zapytał Piotr. Przecież zapytałem tylko o której realnie możemy wyjść. Cóż, pomyślałem zły czas i miejsce, zdarza się. Ale przypomniałem sobie też o narzędziu, które często tłumaczy nieporozumienia, kłótnie i ciche dni w naszych relacja w domu i pracy. To narzędzie to 

Uszy von Thuma

Model uszu von Thuna mówi o tym, że każdy z nas ma dysponuje czterema parami uszu. Oczywiście to tylko przenośna. Można powiedzieć, że każdy z nas ma do dyspozycji cztery filtry, którymi wychwytuje w informacje, które do niego docierają. Słyszy w nich to co w nich dla niego najważniejsze, a niektóre rzeczy całkowicie pomija. Niektórzy z nas używają na co dzień wszystkich par uszu, ale niektórzy tylko wybranych. A to może być przyczyną grubych nieprozumień.

Jakie więc uszy mamy?

Pierwsze z nich to ucho rzeczowe. Słyszy fakty oraz informacje i rozumie je dosłownie, nie szukając domysłów.
Drugie jest ucho relacji, używając go szukamy w komunikacie innej osoby drugiego dna, podtekstu. Często niestety jest on negatywny – słyszymy oskarżenie czy atak na siebie. Kolejne jest ucho ujawniania siebie. Używając go słyszymy co druga osoba mówi o sobie. Szczególnie wrażliwe mają je osoby empatyczne, które potrafią dostrzec i zrozumieć stan emocji drugiej osoby.
I na koniec ucho apelu. Używając go usłyszymy oczekiwania drugiej osoby i wezwanie nas do działania.

Którym uchem słuchała dziewczyna Piotra?
Obstawiam, że uchem relacji. Nie usłyszała pytania Piotra o informacje, ile czasu potrzebuje, aby być gotowią do wyjścia. Usłyszała popędzanie niezadowolonego chłopaka i nie liczenie się z jej staraniami, aby jak najlepiej wypaść.

Jasno i klarownie

No dobrze, fajna teoria – powiecie, ale co możemy zrobić z nią w życiu?
Zróbmy wszystko aby mówić jasno i klarownie. Wyjaśniajmy co mam na myśli. Może następnym razem Piotr zapyta „Kochanie, czy potrzebujesz więcej niż kwadrans aby być gotowa, bo jeśli tak to zadzwonię, że się spóźnimy?”. Oczywiście nigdy nie mamy gwarancji, że trafimy do odpowiedniego ucha drugiej osoby, ale na pewno mając je na uwadze znacznie obniżymy prawdopodobieństwo kłótni i cichych dni w domu lub w pracy.

Zatem powodzenia w obserwacji uszu waszych rozmówców. Na dziś tyle, a u mnie teraz czas na posiłek, który zawsze jem z żoną. „Kochanie o której będzie kolacja?” ….